|
Kozłowscy
za Rećkami |
|
Zaledwie
kilkanaście nazwisk obecnych sokółczan widnieje w spisie ludności
tego miasta, który w 1799 roku przeprowadzili pruscy urzędnicy.
Wówczas mieszkały tu 1124 osoby, z czego połowę stanowili Żydzi.
W
dokumencie z końca XVIII wieku pojawia się m.in. Andrzejewski,
Boćkowski, Bubieniec, Bryczkowski, Babaryko, Biziuk, Daszuta,
Garboliński, Jackiewicz, Jarocki, Łopatecki, Mudrewicz.
Mackiewicz, Mińczewski, Matuk, Pietrasz i Ropucha.
- Nazwiska te występują w Sokółce do dzisiejszego dnia. Ze
spisu wynika również, że prawie wszyscy chrześcijanie
zajmowali się rolnictwem, natomiast Żydzi wykonywali rzemiosła
typu piwowar, gorzelnik, krawiec, szynkarz, woźnica, czy chociażby
golibroda - wyjaśnił Marian Biziuk, historyk-amator z Sokółki.
W dawnych metrykach kościelnych obok nazwiska zapisywano status
społeczny. Byli zatem mieszczanie, dworanie (szlachta) i
krestianie (wieśniacy). Wśród mieszkańców Sokółki przeważali
ci pierwsi.
- Weźmy chociażby nazwisko Biziuk. W połowie lat 80-tych XX
wieku w Sokółce mieszkało około 130 osób o tym nazwisku.
Teraz ich liczba zmalała do 77. Materiały, do których dotarłem,
potwierdzają, że pierwotnie nazwisko to nie brzmiało Biziuk,
tylko Biziukiewicz. Po powstaniu styczniowym, kiedy rozpoczęła
się rusyfikacja nazwisk, Biziukiewicz został Biziukowem. Wraz z
zakończeniem I wojny światowej w wyrazie Biziukow skreślono końcówkę
”-ow” i tak powstało nazwisko Biziuk. Sprawę
komplikuje jednak fakt, że dawno temu żyli obok siebie i
Biziukiewicze i Biziuki - powiedział sokólski historyk.
Według Sokrata Janowicza, pisarza białoruskiego z Krynek,
nazwiska zakończone na ”-uk” są co prawda słowiańskie,
ale powstały pod wpływem tureckim.
- Przywędrowały one najprawdopodobniej z Ukrainy, która przez
pewien okres swojej historii znajdowała się pod okupacją turecką
- stwierdził Sokrat Janowicz.
W 1936 roku w Sokółce mieszkały 6882 osoby, w tym 3232 Żydów.
- Po ostatniej wojnie liczba sokółczan zmalała do 4879. Niemal
wszyscy miejscowi Żydzi zginęli w Treblince. Praktycznie rzecz
biorąc Sokółka zaczęła się intensywnie rozwijać od 1975
roku. W mieście uruchomiono wtedy duże zakłady przemysłowe -
Stolarkę i Spomasz. Mieszkańcy okolicznych wsi ciągnęli w
kierunku Sokółki, gdzie czekała na nich atrakcyjna praca -
powiedział Marian Biziuk.
Według
niego, aż 90 proc. z 19420 dzisiejszych sokółczan wywodzi
się ze wsi.
-
W tej chwili najpopularniejszym nazwiskiem w naszym mieście
i gminie jest nazwisko Rećko. Noszą je 252 osoby. Na
drugim miejscu mamy Kozłowskich, których jest 243 -
poinformowała Danuta Malesza z Ewidencji Ludności Urzędu
Miejskiego w Sokółce.
- Najwięcej Rećków, Sańków i Olechnów wywodzi się z
okolic Sokolan. Natomiast Kozłowscy przywędrowali do Sokółki
z Gieniusz oraz Podłubianki koło Janowa - powiedział
Marian Biziuk.
W mieście i gminie Sokółka żyje również sporo Gieniuszów. |
Najpopularniejsze
nazwiska w mieście i gminie Sokółka:
|
1.
Rećko - 252
2. Kozłowski/-ska - 243
3. Gieniusz - 235
4. Olechno - 224
5. Czaplejewicz - 211
6. Paszko - 171
7. Grynczel - 169
8. Dowgiert - 162
9. Szydłowski/-ska - 159
10. Borowski/-ska - 158
11. Trochim - 154
12. Kucharewicz - 152
13. Wróblewski/-ska, Woronowicz - po 150
|
|
-
Nazwisko Gieniusz, Puciłowski i Horczak mają pochodzenie
szlacheckie. Sokółka oraz jej okolice były dawniej królewszczyzną,
czyli terenami podlegającymi pod administrację króla. W kilku
miejscach osiadła tu jednak szlachta szaraczkowa i tak powstały
Gieniusze, Horczaki czy Puciłki - dodał Marian Biziuk.
W Sokółce występują też nazwiska pochodzenia tatarskiego.
Jednym z nich jest chociażby Baranowski.
(db)
Gazeta Współczesna, 30 styczeń 2005
|
|
Upomnienie za śnieg |
|
-
Po niektórych chodnikach w centrum Sokółki nie da się przejść,
bo uniemożliwiaja to zwały śniegu. Że też nikt tego nie
pilnuje. Kilkanaście lat temu było nie do pomyślenia, żeby
podobna sytuacja się zdarzyła. Dzielnicowy przychodził i mandat
wlepiał za brudny chodnik - powiedział mężczyzna, który
wczoraj zadzwonił do ”Gazety Współczesnej”.
Okazało
się, że nasz Czytelnik miał rację. W kilku miejscach w centrum
Sokółki trudno było dopatrzyć się jakichkolwiek śladów odśnieżania.
Tymczasem za podobne zaniedbanie Straż Miejska może ukarać
100-złotowym mandatem.
- Praktycznie przez całą niedzielę i poniedziałek padał śnieg.
Niektórzy nie zdążyli posprzątać zasp z chodników przed wyjściem
do pracy. Rozumiemy taką sytuację, więc dopiero od wtorku
zaczniemy wyciągać konsekwencje wobec wszystkich spóźnialskich
- powiedział Krzysztof Pacuk, komendant Straży Miejskiej w Sokółce.
Na początku Straż Miejska upomina właścicieli nieruchomości,
przy których zalega śnieg.
- W większości te upomnienia wystarczą. Mieszkańcy Sokółki
raczej dbają o porządek wokół domów - zauważył komendant.
Kiedy jednak upomnienia nie przyniosą rezultatu, wtedy właściciel
posesji zapłaci mandat. W 2004 roku sokólska Straż Miejska
ukarała w ten sposób 27 osób.
(db)
Gazeta Współczesna, 24 styczeń 2005
|
|
Reklamówka pełna
amfetaminy |
|
5,8
tys. ”działek” amfetaminy miał przy sobie 30-letni
mieszkaniec Sokółki, którego w niedzielę na ul. Kołłątaja
zatrzymali policjanci z miejscowej komendy oraz Centralnego Biura
Śledczego. Diler chciał przekupić policjantów.
Była
godz. 13, gdy funkcjonariusze zatrzymali do kontroli taksówkę,
którą podróżował sokółczanin. Mężczyzna miał przy sobie
reklamówkę, w której było 580 gram syntetycznego narkotyku.
Gdy policjanci zajrzeli do torby, mężczyzna wyjął plik banknotów
i próbował ich przekupić.
– W zamian za wypuszczenie oferował 3 tys. zł – mówi
sierż. Małgorzata Reducha z zespołu prasowego Komendanta Wojewódzkiego
Policji w Białymstoku. – Odpowie nie tylko za przestępstwa
narkotykowe, ale też za próbę skorumpowania policjantów.
Kontrola taksówki nie była przypadkowa – operacyjnie
ustalono, że mężczyzna od dłuższego czasu zajmuje się
obrotem amfetaminą. Funkcjonariusze czekali tylko na stosowny
moment do zatrzymania. Tuż po schwytaniu hurtownika wkroczyli do
mieszkania przy ul. Kołłątaja, w którym wcześniej przebywał
mężczyzna. Tam zatrzymali trzy kolejne osoby: dwóch mężczyzn
w wieku 19 i 21 lat oraz 22-letnią kobietę. Podczas przeszukania
pomieszczeń znaleźli w nich 1 gram amfetaminy, dwie tabletki
extasy i trzy gramy marihuany.
– Jaki był udział tych osób w ujawnionym procederze, wyjaśni
prowadzone postępowanie – mówi sierż. Reducha.
Nie po raz pierwszy trop dotyczący przestępstw narkotykowych
prowadzi do Sokółki. To właśnie stamtąd do Białegostoku
trafia coraz więcej narkotyków, a sokólscy przestępcy
przewijają się w wielu sprawach prowadzonych przez białostockie
organa ścigania.
(jg)
17 styczeń 2005
|
|
13
Finał WOŚP w Sokółce |
|
W
dniu 9.01.2005 r. w Sokółce odbył się 13 Finał Wielkiej
Orkiestry Świątecznej Pomocy. Akcję koordynował Sztab WOŚP
przy Sokólskim Ośrodku Kultury. W Kinie „Sokół”
zagrały zespoły rockowe z Sidry oraz z Sokółki: Gehenna i
hiphopowe SCS i PSOPC.
Na
terenie miasta i okolic kwestowało 50 wolontariuszy – uczniów
sokólskich szkół. Pragnąc im podziękować za zaangażowanie w
to dzieło pomocy maluchom – zamieszczamy ich nazwiska.
Lista
wolontariuszy WOŚP z Zespołu Szkół w Sokłce:
Wirkowski
Mateusz
, Pul
Michał
, Szczepińska
Ewa
, Czaplejewicz
Marta
, Czeczko
Magda
, Borys
Kamila
, Piekarska
Ewa
, Sidor
Małgorzata
, Organowska
Marta
, Nowik
Elwira
, Sałak
Agata
, Horosz
Ewelina
, Żukowska
Anna
, Rapiej
Dorota
, Narbutt
Tomasz
, Mroczko
Michał
, Miszkin
Magda
, Plichta
Izabela
, Samojłowicz
Paulina
, Tochwin
Emilia
, Barcewicz
Monika
, Sadowska
Aneta
, Deresz
Artur
, Pomian
Mateusz
, Ryszkowska
Justyna
, Potocka
Justyna
, Zubrzycki
Łukasz
, Malczyk
Julita
, Słoma
Justyna
, Garkowska
Justyna
, Chmielecka
Katarzyna
, Ziółkowska
Magdalena
, Gimier
Magda
, Czyżewska
Justyna
, Szestowicka
Martyna
, Huryn
Ewa
, Bućko
Kinga
, Wysocka
Emilia
, Pyłko
Marcin.
Lista
wolontariuszy WOŚP z Zespołu Szkół Zawodowych w Sokółce:
Łukasz
Michalak
, Artur
Szomko
, Piotr
Dmitruk
, Anna
Czepiel
, Piotr
Żukowski
, Dorota
Gromulska
, Ewelina
Pietrasz
, Beata
Fiedorowicz
, Damian
Pych
Oraz:
Piotr
Dziełak
, Agata
Bałakier
Zebrano
kwotę 8.695,99 zł. Z aukcji gadżetów uzyskano 1.019,00 zł.
Razem na konto WOŚP wpłacona została kwota 9.714,99 zł.
W
organizacji XIII Finału WOŚP w Sokółce pomogli sponsorzy:
-
PSS „Społem” w Sokółce
-
GS „Samopomoc Chłopska”
-
„Somlek” Sokółka
-
PPHU „Marwibog”
-
„Sadrol” – Jan Sadowski
PS.
Nasze serca mocno zadrżały, kiedy w jednej z puszek z pieniędzmi
natknęliśmy się na list od 9-letniej Izy, która bardzo
emocjonalnie i poważnie podchodzi do WOŚP. Pozdrawiamy i
obiecujemy się skontaktować.
Sztab
WOŚP przy SOK, 2 styczeń 2005 |
|
Sokółka wybrała
Londyn |
|
–
To przesada, że pół Sokółki siedzi w Londynie. Owszem, kilka
albo kilkanaście tysięcy sokółczan zatrzymało się w stolicy
Anglii. Trudno powiedzieć, że darzą nas tam sympatią, ale sami
żeśmy zasłużyli na podobne traktowanie – mówi Aneta z
Sokółki, która po raz pierwszy wyjechała do Wielkiej Brytanii
dziesięć lat temu.
Przystanek
autobusowy ”Victoria” w Londynie, kilka dni przed świętami
Bożego Narodzenia. Tłumy ludzi. Z każdej strony słyszy się
rozmowy w języku polskim. Najliczniejsze grupy podróżnych tłoczą
się przy autobusach z napisem ”Białystok”.
– Prawie 90 procent tych osób to mieszkańcy Sokółki. Wrócą
do Londynu najpóźniej w połowie stycznia – mówi Aneta.
Anglia aż do bólu
Do stolicy Wielkiej Brytanii wyjechała zaraz po maturze. Wybrała
Londyn, ponieważ właśnie tam mieszkała jej kuzynka.
– Już wtedy dużo osób z Sokółki szukało pracy w tym
mieście. Większość miała szczęście, bo niemal od ręki
dostawała robotę. Najtrudniej było jednak wjechać do Anglii
– opowiada Aneta.
Jedni wykupywali wycieczki, inni próbowali wyjechać za Kanał La
Manche na własną rękę. Angielscy celnicy patrzyli pobłażliwym
okiem na podróżnych przedstawiających adres i numer telefonu
obywatela Wielkiej Brytanii, który ich zaprosił. Połowa tych
danych była fałszywa.
– Słyszałam, jak celnicy pytali, czy Sokółka to duże
miasto, bo najwięcej podróżnych pochodziło właśnie stamtąd
– mówi Aneta.
Często zdarzało się, że z liczącej 30 osób wycieczki, która
przyjeżdżała do Londynu, do Polski wracały tylko dwie osoby.
– Jak się już było w Anglii, dawali ci wizę na pół
roku. Po tym czasie raczej nikt nie wracał do domu. Ludzie woleli
siedzieć w Londynie aż ”do bólu” i zarabiać
– jak dla Polaków – duże pieniądze. Nikomu nie było
w głowie jechać do rodziny na święta. Kupowało się jakąś
rybę, smażyło i taka była Wigilia. Do tego dochodził jeszcze
opłatek przysłany z Polski – dodaje Aneta.
Jak najdalej od Polaków
Nasza rozmówczyni spędziła w Londynie pięć lat. Zaczynała od
pracy sprzątaczki w hotelach. Do jej obowiązków należało również
podawanie śniadań gościom. W wolnych chwilach uczyła się
angielskiego.
– Trochę znałam ten język, ale wiele mi jeszcze brakowało,
żeby prowadzić płynną rozmowę po angielsku. Rok później
pracowałam już jako kelnerka w pubie, gdzie zarabiałam
tygodniowo około 300 funtów. Do tego dochodziły napiwki. Na
początku miałam jednak problemy ze znalezieniem pracy. Wystarczyło
powiedzieć potencjalnemu pracodawcy, że pochodzę z Polski, z
okolic Białegostoku, a zaczynał kręcić nosem – mówi
Aneta.
Dlaczego Anglicy nie lubią sokółczan? Według Anety, mieszkańcy
Wielkiej Brytanii generalnie nie darzą sympatią Polaków, a
ponieważ najczęściej natrafiają na sokółczan, więc swoją
niechęć przenoszą właśnie na nich.
– Wśród Anglików mamy opinię kombinatorów i cwaniaczków,
co to lubią sporo wypić. Owszem, Anglicy też są rozwywkowi,
ale przy Polakach wysiadają – twierdzi Justyna z Sokółki,
która od dwóch lat pracuje w jednych z pubów przy londyńskiej
Oxford Street.
Ciekawe jest to, że w Anglii Polacy raczej nie szukają
towarzystwa swoich rodaków.
– Kilka lat temu na porządku dziennym zdarzało się, że
któryś z naszych krajan coś przeskrobał i po piętach deptała
mu policja. Taki delikwent, całkiem nieświadomie, ściągał do
miejsca zamieszkania stróżów porządku. Kiedy policja była na
parterze budynku, piętro wyżej lokatorzy skakali przez okno, żeby
tylko uniknąć deportacji – opowiada Aneta.
Oszczędzają na wszystkim
– Anglicy wyśmiewają się też ze skąpstwa Polaków. Nie
wiem, czy słusznie. Ci, z którymi się zetknęłam, wydawali
raczej więcej niż mogli. Z tego, co słyszałam, do przesadnej
oszczędności zdolne są przeważnie osoby starsze. Nie brakuje wśród
nich takich, którzy odżywiają się wyłącznie tanim mięsem i
chlebem z dżemem. Ich wybór – mówi Justyna.
Po pięciu latach pracy w Londynie Aneta wróciła do Sokółki.
– Za odłożone pieniądze kupiłam mieszkanie i samochód.
Kilka miesięcy później poszłam do pracy w sklepie. Zarabiałam
450 zł miesięcznie. Kiedy Wielka Brytania zniosła wizy dla
Polaków, zdecydowałam się wrócić do Londynu. Teraz przyjechałam
na kilka miesięcy do Polski – dodaje Aneta.
(db)
Gazeta Współczesna, 2 styczeń 2005
|
|
Kutią w sufit |
|
Burmistrz
Stanisław Kozłowski życzył radnym więcej ufności i optymizmu
w wykonywaniu zadań, natomiast radni życzyli burmistrzowi większego
zaangażowania w pozyskiwaniu środków unijnych. W przedostatnim
dniu 2004 roku sokólska Rada Miejska przyjęła nowy budżet.
Do
projektu uchwały radni wnieśli kilka poprawek. Jedną z nich
zaproponował Antoni Czaplejewicz.
- Powinniśmy dać zielone światło dla budowy sali gimnastycznej
przy Szkole Podstawowej nr 1 w Sokółce. Niech w projekcie budżetu
znajdą się pieniądze na wykonanie dokumentacji tej inwestycji.
Wiadomo, że mamy mało środków, ale za rok czy dwa finansów na
inwestycje wcale nie będzie więcej - powiedział radny
Czaplejewicz.
Dosyć czekania
Obradom przysłuchiwali się rodzice uczniów
”jedynki”, dyrekcja i nauczyciele placówki.
- Od kilkunastu lat obiecuje się nam, że w końcu będziemy
mieli salę gimnastyczną. Tymczasem na obiecankach się kończy.
Dosyć czekania! ”Jedynka” to najstarsza szkoła w mieście.
Wstyd, że jej uczniowie, którzy odnoszą przecież takie sukcesy
w dziedzinie sportowej, nie mają sali gimnastycznej - mówili
rodzice.
Radni zgodzili się ująć w nowym budżecie środki na wykonanie
dokumentacji pod przyszłą inwestycję.
- Nie rozumiem, dlaczego nie było tego punktu w uchwale budżetowej.
Przypuszczam, że burmistrz wolałby, żeby podobna inwestycja
doszła do skutku za rok, albo najlepiej za dwa lata, czyli bezpośrednio
przed kolejnymi wyborami. Jesteśmy gminą zastoju rozwoju przez
jednego człowieka - stwierdził radny Antoni Cydzik.
Miska dla wszystkich
W trakcie dyskusji na temat budżetu opozycja podkreślała, że władze
gminy Sokółka za mało starają się o pozyskanie środków
unijnych.
- W nowej uchwale budżetowej zakładamy znikome wydatki własne.
Planowane są natomiast pokaźne pieniądze z zewnątrz. Tylko
jaka jest pewność, że po te środki uda nam się sięgnąć?
Powinniśmy dbać o pozyskanie funduszy unijnych, a wtedy gmina i
miasto zaczną się rozwijać - podkreślił radny Jan Zabłudowski.
Natomiast radny Andrzej Garbuz przypomniał, że w 2004 roku gmina
dołożyła wszelkich starać, aby otrzymać unijne pieniądze.
- Niestety, chociaż mieliśmy dobre wnioski, to jednak w ślad za
nimi nie poszły fundusze. Wszystko przez taki, a nie inny podział
pieniędzy, ale na to nie mamy już wpływu. Najważniejsze, że
się staramy - powiedział radny Garbuz.
Burmistrz Stanisław Kozłowski poinformował, że na następną
transzę gmina Sokółka złoży nie dwa, ale cztery wnioski.
- Z pozyskaniem środków jest tak, jak z jedzeniem z jednej
miski. Kiedy się nie starasz, wtedy odchodzisz od stołu głodny
- dodał radny Stanisław Mucuś.
Europa nie lubi Sokółki?
Radny Marian Lisowski nie miał żadnych wątpliwości, że
przyczyną takiego stanu rzeczy jest nieudolność władz Sokółki
w ubieganiu się o pieniądze z zewnątrz.
- Tymczasem staracie się przedstawić sprawę w takim świetle,
jakby cała Europa spiskowała przeciwko Sokółce - powiedział
radny Lisowski.
Cały budżet na 2005 rok przyrównał on do... gruszki.
- W jednym miejscu jest tak ściśnięty, że nie można się
ruszyć. Z kolei w innych miejscach jest rozdęty - podsumował
Marian Lisowski.
Za przyjęciem całego projektu budżetu głosowało 15 radnych,
sześciu było przeciw.
Skarbnik zostaje
Podczas sesji zapadła też decyzja o pozostawieniu Janiny
Kucharewicz na stanowisku skarbnika gminy. Burmistrz wnioskował o
jej odwołanie, ponieważ nie ma ona odpowiedniego wykształcenia.
Janina Kucharewicz jest w trakcie studiów na Wyższej Szkole
Ekonomicznej, którą ukończy w lutym 2006 roku. Radni doszli do
wniosku, że w tej sytuacji powinna w dalszym ciągu kierować
finansami gminy.
(db)
Gazeta Współczesna, 2 styczeń 2005
|
|
|
|
|
|