1 strona


  Wyścigi skuterów

Sokólski akwen tętnił życiem przez dwa dni. Uczestnicy zawodów liczą, że wyścigi skuterów wejdą do kalendarza Mistrzostw Polski na następne lata

skutery_2004.jpg (534208 bytes)

Sport ludzi zdecydowanych

Około czterech i pół tysiąca widzów w piękną, słoneczną pogodę przyszło obejrzeć Mistrzostwa Polski Skuterów Wodnych. Przez dwa dni na sokólskim akwenie ścigało się w trzech klasach sportowych szesnastu zawodników z całego kraju.

Po raz pierwszy sokółczanie mieli okazję oglądać na żywo tak żywiołowy i ekstremalny sport.

- Jest to sport przede wszystkim dla zdecydowanych, opanowanych ludzi, których nie ponoszą emocje - podkreśla Jarosław Sobczak z Wrocławia, pływający na Kawasaki Ultra 150.

Niestety wśród zawodników nie było ani jednego z naszego regionu. Być może jest to spowodowane tym, że jest to sport drogi, można nawet rzec luksusowy.

- Na taki najprostszy skuter trzeba wydać około 20 - 30 tysięcy złotych - zaznacza Jarosław Sobczak. - Na takim sprzęcie można już się ścigać w podstawowej klasie. Oczywiście trzeba mieć zrobioną licencję.

Sam skuter to nie wszystko. Dochodzą do tego koszty utrzymania, które też są wysokie.

- Paliwo no i części - dodaje Sobczak. - Do skuterów bowiem trzeba lać najwyżej oktanową benzynę, która jest najdroższa. Poza tym trzeba się ubrać, trzeba mieć zabezpieczenia na nogi, łokcie, kręgosłup. No i podstawa czyli hełm na głowę. Bez niego nie wolno wypływać ani się ścigać. 

Zdecydowanym faworytem wyścigów okazał się wielokrotny mistrz Polski Zbigniew Stańczyk z Gdañska. Już w pierwszym wyścigu w klasie Runabout 1200 Standard tuż po starcie wyszedł na prowadzenie i przez cały wyścig systematycznie powiększał przewagę nad rywalami. Znakomita, techniczna jazda oraz wytrzymałość zawodnika była decydująca.

- Macie tutaj świetny akwen do przeprowadzania zawodów mistrzowskich - podkreślał Zbigniew Stańczyk. - Mam nadzieję, że impreza ta wejdzie do kalendarza Mistrzostw Polski na następne lata. Bardzo chętnie ja i moi koledzy motorowodniacy przyjedziemy tutaj za rok, aby dać tak licznej publiczności wrażenia takie jak dziś.

Podczas jednego z wyścigów zderzyły się czołowo dwa skutery. Jeden z zawodników trafił do szpitala, ma połamanych kilka żeber.

Patronat nad imprezą sprawował Stanisław Kozłowski, burmistrz Sokółki. Głównym zaś organizatorem był Ośrodek Sportu i Rekreacji. Polski Związek Motorowodny i Narciarstwa Wodnego wraz z Wodnym Ochotniczym Pogotowiem Ratunkowym zapewnili obsługę mistrzostw od strony fachowej. (HŻ, MW)

 Pomoc prosto z serca

20 lipca przed siedzibę Świetlicy Socjoterapeutycznej 'Koniczynka” w Sokółce przyjechał samochód z darami od belgijskiej Fundacji Noord Limburg Helpt Polen.

'Koniczynką” opiekuje się Fundacja Sokólski Fundusz Lokalny, która dziewięć lat temu nawiązała kontakt z belgijską organizacją.
– Zamiast Funduszu Lokalnego działał wówczas Fundusz Pomocy Społecznej. O darach oferowanych przez mieszkańców Europy Zachodniej dowiedzieliśmy się za pośrednictwem Marka Chojnowskiego, dyrektora ZOZ_u w Sokółce – powiedziała Maria Talarczyk, prezes Zarządu Fundacji SFL.
Transport darów z belgijskiego miasta Hamont trafia do Sokółki przynajmniej raz w roku. Belgowie przywożą głównie odzież, zabawki, meble, sprzęt rehabilitacyjny.
– Część tych rzeczy rozdajemy potrzebującym. To, co zostanie, sprzedajemy m.in. na różnego rodzaju festynach i loteriach. Zebrane dzięki temu pieniądze przeznaczamy na działalność statutową naszej fundacji. Roczny dochód ze sprzedaży wynosi około 20 tys. zł – poinformowała prezes Talarczyk.
Wczorajszy transport darów przywiozło do Sokółki dziewięciu członków Fundacji Noord Limburg Helpt Polen. Wśród nich był prezes tej organizacji – Maciej Bex.
– Nasza pomoc płynie prosto z serca. Życie jest bardzo krótkie, dlatego wszyscy powinniśmy jak najszybciej uświadomić sobie potrzebę wspierania innych ludzi – stwierdził Maciej Bex.
(db) 20.07.2004

  Słodki, bo gryczany

Gdzie wypiekają najsmaczniejszy chleb, jaki miód najbardziej smakuje bartnikowi i kto radzi sobie najlepiej w niewieścich biegach z jajami - o tym można było dowiedzieć się na Turnieju Wsi, który w niedzielę rozegrano nad zalewem w Sokółce. W zawodach o miano zwycięzcy walczyły reprezentacje Malawicz Górnych, Geniusz, Starej Kamionki i Zaśpicz.

- Rozgrywki rozgrywkami, ale liczy się przede wszystkim przednia zabawa - mówili uczestnicy imprezy.
Publiczność dowiedziała się, że do Geniusz warto wybrać się na konną przejażdżkę, Zaśpicze mają doskonałe walory turystyczne, a Kamionkę Starą powinni odwiedzić smakosze miodu.
- Z dzieciństwa pamiętam, że w co drugim gospodarstwie ludzie zajmowali się u nas pszczelarstwem. Teraz mamy tylko dwóch bartników. Moja pasieka liczy około 140 uli. Często słyszę pytanie, jaki miód ma najlepsze wzięcie wśród konsumentów. Zauważyłem, że smakosze lubią ostre miody, dlatego najbardziej smakuje im gryczany. Z kolei pszczelarz najbardziej ceni miód... cudzy. Zawsze ma on inne walory niż produkt z własnej pasieki - powiedział Krzysztof Szomko, bartnik ze Starej Kamionki.
Mieszkańcy Malawicz przekonywali, że ich wieś to kraina chlebem pachnąca. Jego wypiekiem zajmuje się m.in. sołtys Grażyna Zaniewska.
- Był czas, że ludzie rozbierali w domach chlebowe piece. Ja postanowiłam wybudować u siebie dodatkowy taki piec. Nie zdradzę receptury wypieku mojego chleba, bo to skrywana od pokoleń tajemnica. Mogę jedynie powiedzieć, że kto zje kromkę takiego pieczywa, ten na kilka godzin zapomni o głodzie - stwierdziła sołtys Zaniewska.
Komisja oceniała Puchar dla najcelniejszego sołtysa pojechał do Zaśpicz
również wygląd stoisk miejscowości. W tej konkurencji równych sobie nie miała Kamionka.
Ogromny doping towarzyszył ubijaniu masła. Ta sztuka najlepiej udała się Geniuszom.
Turniej Wsi w Sokółce wygrały Zaśpicze z dorobkiem 48 punktów. O 3 punkty mniej zgromadziły Geniusze. Kolejne miejsca zajęły Stara Kamionka i Malawicze Górne. Drużyny otrzymały nagrody pieniężne i puchary. Dodatkową nagrodą był puchar dla najcelniejszego sołtysa. Zdobył go Piotr Wróblewski, sołtys Zaśpicz.
- Chcielibyśmy, aby podobne turnieje odbywały się w każdej gminie z powiatu sokólskiego. Zwycięzcy eliminacji gminnych wystartowaliby w Powiatowym Turnieju Gmin - powiedział Stanisław Małachwiej, przewodniczący Gminnego Koła Sołtysów w Sokółce, które razem z Urzędem Miejskim i Sokólskim Ośrodkiem Kultury przygotowało niedzielną imprezę.
(db) 20.07.2004

turniej_wsi_2004_01.jpg (155939 bytes)  turniej_wsi_2004_02.jpg (179375 bytes)  turniej_wsi_2004_03.jpg (102654 bytes)  turniej_wsi_2004_04.jpg (144499 bytes)

turniej_wsi_2004_06.jpg (176145 bytes)  turniej_wsi_2004_07.jpg (161535 bytes)  turniej_wsi_2004_05.jpg (179000 bytes)  turniej_wsi_2004_08.jpg (146250 bytes)

Foto: RON

  Mini Olimpiada w Rochlitz

Od 8 do 11 lipca 2004 r. miała miejsce Mini Olimpiada w Rochlitz w której wzięli udział gospodarze (miasto partnerskie Sokółki z Saksonii), Nettetal (Nadrenia-Westfalia) oraz przedstawiciele Sokółki. Patronat nad imprezą objęli burmistrzowie trzech obecnych tam miejscowości. Sokółkę reprezentował Burmistrz Sokółki – Stanisław Kozłowski.

olimpiada_rochlitz_03.jpg (137607 bytes)   olimpiada_rochlitz_02.jpg (133254 bytes)   olimpiada_rochlitz_06.jpg (142592 bytes)

Ogień olimpijski na stadionie Vater-Jahn-Stadion zapalili Max Zanders z Nettetal, David Stor z Rochlitz i Magda Wasilewska z Sokółki. W sportowym współzawodnictwie zmierzyło się 250 uczniów  w wieku 10-18 lat. Zawody odbywały się na pływali miejskiej oraz na stadionie Sater-Jahn-Stadion w Rochlitz. 

olimpiada_rochlitz_08.jpg (130640 bytes)   olimpiada_rochlitz_10.jpg (120174 bytes)   olimpiada_rochlitz_04.jpg (128150 bytes)

Ekipa sportowców z Sokółki liczyła 43 młodych sportowców (12 dziewcząt i 31 chłopców) oraz ich opiekunów. Rywalizowano w wielu konkurencjach m.in. w piłce nożnej i siatkowej, tenisie stołowym, pływaniu i lekkiej atletyce.

Nasi zawodnicy godnie reprezentowali Gminę Sokółka i zajęli wiele miejsc na podium. Najlepsi sportowcy zostali udekorowani w sobotni wieczór podczas wielkiego zakończenia olimpiady.

olimpiada_rochlitz_05.jpg (117623 bytes)   olimpiada_rochlitz_09.jpg (140991 bytes)   olimpiada_rochlitz_07.jpg (133191 bytes)

Obok zawodów sportowych pedagodzy zorganizowali także olimpiadę zabaw – bieg na szczudłach, chodzenie na pokrywkach i wiele innych nie całkiem poważnych konkurencji. Pierwszego dnia olimpiady zorganizowany został spływ pontonami po rzece Muld oraz wycieczka do Drezna połączona z imprezą kulturalną. (RON, ZOSIA, MARZANNA - 13.07.2004)

  Bractwo Rycerskie Ziemi Sokólskiej

Ich pasją jest szermierka i łucznictwo. Nie przeraża ich noszenie ważącej ponad trzydzieści kilogramów zbroi rycerskiej ani wyczerpujące treningi.

Bractwo Rycerskie Ziemi Sokólskiej tworzy szesnastu młodych ludzi, zapaleńców jak sami o sobie mówią.

Zaczęło się na konwencie w Lublinie

Bractwo dwa lata temu założyli Paweł Jackiewicz i Mariusz Puszko.

- Na konwencie w Lublinie zobaczyliśmy pokaz tamtejszego bractwa i też postanowiliśmy spróbować w tym swoich sił - mówi Mariusz. - Na początku zakupiliśmy broń u miejscowego kowala. Był to topór i tarcza okrągła dla mnie i miecz i tarcza trójkątna dla Pawła.

Pierwsza broń nie była doskonała. Ważyła za dużo i przez to nie nadawała się do walki. Ale mimo to rozbudziła zapał w młodych rycerzach.

- To była broń na ścianę. Teraz ozdabia mój pokój - śmieje się Mariusz. - Do tego, co osiągnęliśmy doszliśmy wytrwałością i ciężką pracą.

- I oddawaniem całego kieszonkowego - dodaje Leszek Sawoń.

Z pomocą krawcowej

Stroje i uzbrojenie, członkowie bractwa kupują za swoje pieniądze lub robią własnoręcznie. Z naturalnych materiałów: lnu i wełny, skóry, drutu własną pracą kompletują wyposażenie rycerskie.

- Buty średniowieczne szyjemy sami ze skóry, wszystkie kaptury kolcze, kolczugi też robimy sami - zaznacza Michał Mroczko. - W zasadzie sami potrafimy uszyć ubiór, ale to zajmuje dużo czasu, więc korzystamy z usług  krawcowej.

Pieniądze od ich sponsora Somlek Sokółka przeznaczają na strzały, różnego  rodzaju wyjazdy, środki konserwujące metal, a także na apteczkę.

Kapituła czeka

Najwyższą władzę w bractwie sprawuje namiestnik, czyli Paweł Jackiewicz. Zajmuje się organizacją spotkań, wyjazdów, pokazów. Natomiast z czterech osób z najdłuższym stażem lub odznaczających się wybitnie w bractwie składa się Rada Najwyższa.

Choć bractwo jest jeszcze młode, już dostąpiło ogromnego zaszczytu.

- Mieliśmy zaproszenie do Kapituły Bractw Rycerskich w Polsce, które ma zwierzchnią władzę nad całością bractw - podkreśla Leszek. - Ale w tym roku jeszcze nie skorzystaliśmy, bo uznaliśmy że nie jesteśmy na tyle godni.

Szermierka, łucznictwo i tańce

W bractwie są dwie sekcje: szermierka oraz łucznictwo. Od niedawna są też tańce irlandzkie i średniowieczne europejskie. Sześcioosobowa grupa tancerzy pod okiem namiestnika uczy się skomplikowanych kroków tanecznych. 

Dotychczas bractwo głównie urządzało pokazy podczas imprez kulturalnych. W tym roku członkowie bractwa wybierają się do Malborka na turniej rycerski. Zaś 17 sierpnia część osób weźmie udział w rekonstrukcji bitwy pod Grunwaldem.

- Niedawno skompletowaliśmy jedną pełną zbroję płytową - podkreśla Michał. - I dopiero teraz rozpoczniemy szerzej naszą działalność pokazową.

Takie pełne uzbrojenie rycerza waży około 30 - 40 kilogramów. Hełm, czepiec kolczy, kolczugi lub kirys, naramienniki, naręczaki, rękawice i nogi płytowe.

- Nie jest ciężko w tym chodzić, bo waga rozkłada się na całe ciało - zapewnia Leszek.

- W średniowieczu wypracowano takie techniki, że płytówka rozkłada się idealnie na ciężar ciała i łatwiej się w niej ruszać niż na przykład w krytej

zbroi skórzanej - dodaje Mateusz Syczewski.

Trzeba mieć pasję

Najmłodszy członek sokólskiego bractwa ma 13 lat, najstarszy zaś 21.

- Staramy się dobierać młodych członków, bo gdy skończymy szkołę średnią i wyjedziemy na studia, chcielibyśmy, aby ktoś to kontynuował - zapewnia Mariusz. - Staramy się tych młodych wychowywać i zaszczepić im bakcyla, po to, żeby w przyszłości dbali o nasze bractwo tak jak my, albo i lepiej.

- Do tego trzeba mieć prawdziwą pasję- podkreśla Leszek. - Człowiek bez ducha tego nie wytrzyma, bo to wymaga bardzo dużo pracy i czasu. (Martyna Wańczewska, 05 lipca 2004)

  Sposób na zarobek

Aż jedenastu radnych głosowało za odrzuceniem projektu uchwały w sprawie zmniejszenia wysokości diet. Dyskusja na ten temat odbyła się podczas wczorajszej sesji Rady Miejskiej w Sokółce.

Wnioskodawcą uchwały dotyczącej diet był radny Antoni Cydzik. Według jego propozycji, przewodniczący rady miałby pobierać 165,17 zł miesięcznie (obecnie jest to 1300,70 zł), zastępcy przewodniczącego oraz przewodniczący komisji - 115,62 zł (teraz 817,60 zł), a pozostali radni - 82,58 zł (teraz 650,30 zł).
Społecznie do pracy
- Nowe stawki powinny pozytywnie wpłynąć na pracę tej rady. Kiedy ludzie zaczną pracować społecznie, wtedy to miasto będzie wyglądało zupełnie inaczej. Samo sprawowanie funkcji radnego jest już pewną satysfakcją. Dieta nie może być wykładnikiem pracy radnych. Wystąpiłem z taką propozycją projektu uchwały, chociaż zdaję sobie sprawę, że wielu z was będzie broniło swoich diet niczym wolności - stwierdził Antoni Cydzik.
Radny to nie sołtys
Zdecydowanym przeciwnikiem zmniejszenia pobieranego przez członków sokólskiej Rady Miejskiej wynagrodzenia był przewodniczący Tadeusz Siergiej.
- Nie rozumiem, jak można stawiać radnego poniżej sołtysa, który zarabia 50 zł plus prowizję - powiedział przewodniczący.
W trakcie dyskusji radny Wojciech Anusewicz zaproponował, aby zagłosować nad zwiększeniem, a nie zmniejszeniem diety przewodniczącego Siergieja.
- W końcu spośród wszystkich nas właśnie on ma najwięcej pracy. Teraz dostaje 1300 zł. Dajmy mu 100 proc. kwoty bazowej, czyli 1651,70 zł - powiedział Wojciech Anusewicz.
Do głosowania nad tą propozycją jednak nie doszło.
- Odnoszę wrażenie, że część radnych niezbyt poważnie traktuje projekt uchwały. W naszym kraju są gminy, gdzie członkowie rady pobierają znacznie mniejsze diety. Jest to chociażby 200 zł za każdą sesję i 50 zł za posiedzenie komisji. Osobiście swoją funkcję mogę sprawować bez żadnego wynagrodzenia. Dieta nie powinna być sposobem zarobkowania - zauważył radny Andrzej Garbuz.
Na zakończenie dyskusji przewodniczący Tadeusz Siegiej zgłosił wniosek o odrzucenie projektu uchwały. Jego propozycja uzyskała poparcie wymaganej większości.
Ile na szkołę?
W trakcie obrad omawiano również kwestię odbudowy spalonej w marcu br. Szkoły Podstawowej w Boguszach. Na ten cel miało być przeznaczonych z rezerwy budżetowej 60 tys. zł. Według kosztorysu, inwestycja pochłonie około 400 tys. zł.
- Jako przewodniczący Komisji Finansowej nie mogę milczeć w tej sprawie. Remont miał kosztować jak najmniej. Wypada się zastanowić, jak długo ta szkoła będzie jeszcze funkcjonowała. Inwestujemy w coś, co za cztery lub pięć lat będzie pustostanem - zauważył radny Stanisław Pałusewicz.
Radni nie zgodzili się, by przeznaczyć proponowaną kwotę na remont spalonej podstawówki.
Poparcia radnych nie uzyskał też pomysł zwiększenia o 250 tys. zł nakładów na prowadzoną modernizację budynku Urzędu Miejskiego w Sokółce. W tegorocznym budżecie na tę inwestycję przeznaczono 500 tys. zł. (db) 01 lipca 2004

 

Zobacz informacje archiwalne z czerwca 2004

Zobacz informacje archiwalne z maja 2004

Zobacz informacje archiwalne z kwietnia 2004

Zobacz informacje archiwalne z marca 2004

Zobacz informacje archiwalne z lutego 2004

Zobacz informacje archiwalne ze stycznia 2004

Zobacz informacje archiwalne z 2003 r.

 



Administrator: Radosław Onoszko © 2000-2003 wszelkie prawa zastrzeżone - site copyrights by Urząd Miejski w Sokółce

Do przeglądania serwisu polecamy Microsoft Internet Explorer 5.0 lub nowszy, strona kodowa: ISO-8859-2