|
Sprzedajesz paliwa?
Zapłacisz więcej! (echa XXVII sesji Rady Miejskiej) |
|
Tylko
jeden głos zadecydował o przyjęciu uchwały określającej
stawki przyszłorocznego podatku od nieruchomości. Więcej zapłacą
zakłady zajmujące się obrotem paliwami oraz dystrybucją i
przesyłem energii elektrycznej. Podczas wczorajszej sesji
zatwierdzono również Wieloletni Program Inwestycyjny na lata
2005-2009.
W
trakcie dyskusji nad stawkami podatku od nieruchomości, radny
Waldemar Szczesiul zwrócił uwagę, że samorząd powinien
uchwalić inne kwoty dla bogatszych, a inne dla średnich przedsiębiorstw.
Żeby było przejrzyście
- Równość gospodarcza obowiązuje wszystkich. Staramy się
nikogo nie wyróżniać - tak na propozycję Szczesiula zareagował
burmistrz Sokółki Stanisław Kozłowski.
Uczestnicy obrad nie podzielili tej opinii.
- Cała władza jest w podatkach. Dlaczego mamy uderzać w
najbiedniejszych? W tym przypadku zróżnicowanie stawek jest jak
najbardziej zasadne - powiedział radny Antoni Cydzik.
Pojawiła się propozycja, aby zakończyć dyskusję i wrócić do
niej podczas nadzwyczajnej sesji, która miałaby zostać zwołana
za kilka dni.
Janina Kucharewicz, skarbnik Urzędu Miejskiego w Sokółce
przekonywała, że system podatkowy powinien być prosty i
przejrzysty.
- Jakie chcecie przyjąć kryterium, żeby zróżnicować
proponowane stawki? Przypominam, że mamy już zaklepany termin
opublikowania naszej uchwały podatkowej w ”Dzienniku
Ustaw”. Jeżeli dzisiaj nie podejmiemy decyzji, wówczas może
zdarzyć się sytuacja, że z nastaniem nowego roku w naszej
gminie będą obowiązywały stare podatki. Mówię to, bo stoję
na straży gminnego pieniądza - tłumaczyła skarbnik Kucharewicz.
Energia po staremu
Pomysł Waldemara Szczesiula sprecyzował ostatecznie radny
Andrzej Garbuz, który zaproponował, aby najwyższe podatki od
nieruchomości płaciły zakłady obracające paliwami stałymi, płynnymi
i gazem oraz zajmujące się dystrybucją i przesyłem energii
elektrycznej. Jego propozycję poparła większość radnych. Za
przyjęciem całej uchwały głosowało 10 osób, zaś dziewięć
opowiedziało się za jej odrzuceniem.
- Skoro zróżnicowaliśmy stawki, to chciałbym zadać pytanie,
czy mieszkańcy gminy nie będą zmuszeni zapłacić więcej za
energię elektryczną - zainteresował się radny Marian Lisowski.
Burmistrz Kozłowski wyjaśnił, że wprowadzona podwyżka nie
powinna wpłynąć na koszt sprzedawanej energii.
Życzeń zbiór
Radni głosowali również nad przyjęciem Wieloletniego Programu
Inwestycyjnego na lata 2005-2009.
- WPI to zbiór życzeń i potrzeb naszego miasta, które należy
zrealizować - podkreślił radny Marian Lisowski.
Z kolei radny Stanisław Małachwiej dodał, że WPI jest zaledwie
jednym z opracowań, które uwzględnia się przy tworzeniu budżetu.
- W przyszłorocznym budżecie są inwestycje, których w WPI nie
ma - stwierdził Małachwiej.
Wybrane
stawki podatków od nieruchomości na 2005 rok:
1.
od budynków lub ich części:
- mieszkalnych od 1 mkw. pow. użytkowej - 0,50 zł (było
0,43 zł);
- związanych z działalnością polegającą na obrocie paliwami
stałymi, płynnymi i gazem oraz dystrybucją i przesyłem energii
elektrycznej od 1 mkw. pow. użytkowej - 17 zł;
- związanych z pozostałymi rodzajami działalności gospodarczej
od 1 mkw. pow. użytkowej - 15,40 zł (było 14 zł).
2. od gruntów:
- związanych z działalnością polegającą na obrocie
paliwami stałymi, płynnymi i gazem oraz dystrybucją i przesyłem
energii elektrycznej bez względu na sposób zakwalifikowania w
ewidencji gruntów i budynków od 1 mkw. pow. - 0,65 zł;
- związanych z prowadzeniem pozostałych rodzajów działalności
gospodarczej od 1 mkw. pow. - 0,52 zł (było 0,47 zł).
(db)
Gazeta Współczesna, 30
Listopada 2004
|
|
Szkoła dla dłużników |
|
Zarząd
Spółdzielni Mieszkaniowej w Sokółce chce, aby władze gminy
zaadaptowały budynki po zlikwidowanych szkołach w Żukach i
Nomikach na obiekty socjalne. Gdyby pomysł udało się wcielić w
życie, wówczas w lokalach tych zostaliby zakwaterowani najwięksi
dłużnicy spółdzielni.
Budynek
po podstawówce w Żukach stoi opuszczony od czterech lat.
– To ruina. W zasadzie po szkole zostały już tylko ściany.
W środku niczego nie ma. Co się komu podobało, to w nocy szedł
i zabierał. Żeby w dawnej szkole budynek socjalny zrobić,
trzeba kupę pieniędzy wyłożyć. Czy nam by to odpowiadało, żeby
taki obiekt w Żukach powstał? Trzeba ludzi popytać, ale wydaje
mi się, że lepiej budynek wyremontować na ten cel, niż dopuścić
do tego, żeby całkiem zmarniał. Niech by ktoś z niego korzystał
– powiedziała Alicja Drożdżewicz, sołtys z Żuk.
W znacznie lepszym stanie jest natomiast obiekt w Nomikach, gdzie
jeszcze rok temu funkcjonowała szkoła. Oba budynki obejrzał
Romuald Woronowicz, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Sokółce.
– Jakiś czas temu przeczytałem we ”Współczesnej”,
że jeden z gminnych samorządów urządził w lokalu po
zlikwidowanej szkole budynek socjalny. Pomyślałem, że byłoby
to rozwiązanie problemu – stwierdził prezes Woronowicz.
Jego zdaniem, zarówno obiekt w Nomikach, jak i Żukach nadają się
znakomicie na urządzenie w nich mieszkań socjalnych.
W tej chwili 10 lokatorów sokólskiej Spółdzielni Mieszkaniowej
ma zasądzone prawomocne wyroki sądu o eksmisję do lokali
socjalnych. Ich wykonanie jest jednak niemożliwe, ponieważ gmina
nie dysponuje obiektami, do których mogliby się przenieść dłużnicy.
– W Sokółce panuje zastój budownictwa socjalnego i
komunalnego, a gmina nie ma chyba zamiaru nic robić w tej
kwestii. Wielokrotnie występowaliśmy do burmistrza i Rady
Miejskiej z prośbą o rozwiązanie tego problemu. Bez rezultatu
– powiedział Romuald Woronowicz.
W połowie listopada br. prezes skierował na ręce władz
gminnych pismo, w którym proponuje adaptację wymienionych budynków
na lokale socjalne.
– Na razie jest jeszcze za wcześnie, żeby powiedzieć coś
konkretnego na ten temat. Sprawą zajmie się Rada Miejska i właśnie
ona zadecyduje, co należy robić – poinformował burmistrz
Stanisław Kozłowski.
Z kolei prezes Woronowicz uważa, że pomysł jest jak najbardziej
trafiony.
– Byłaby to taka mała forma straszenia tych, którzy nie płacą
czynszu, gdyż im się nie chce, a nie z powodu braku pieniędzy.
Oni z pewnością zaczęliby regulować należności, gdyby stanęli
przed perspektywą przeprowadzki do lokalu na wsi. Nikt chętnie
nie poszedłby tam mieszkać – podkreślił Woronowicz.
Tymczasem władze gminy wystąpiły do ministra infrastruktury o
dofinansowanie budowy lokalu socjalnego. Na jego lokalizację
wskazano Osiedle Centrum w Sokółce. Trwa oczekiwanie na odpowiedź
z ministerstwa.
(db)
Gazeta Współczesna, 2
Listopada 2004
|
|
Koniec lekcji u
sołtysa |
|
Blisko
198 tys. zł kosztował dotychczasowy remont budynku Szkoły
Podstawowej w Boguszach. Obiekt wymagał modernizacji po tym, jak
w marcu br. wybuchł w nim pożar. Pieniądze na remont pochodziły
z budżetu gminy Sokółka i środków Ministerstwa Edukacji
Narodowej i Sportu.
Do
podstawówki w Boguszach uczęszcza 71 dzieci. Po marcowym pożarze
lekcje odbywają się w trzech miejscach: punkcie katechetycznym,
budynku gospodarczym i domu sołtysa. Władze gminy proponowały
rodzicom uczniów, aby na czas odbudowy placówki ich dzieci były
dowożone do oddalonej o około 5 km od Bogusz Szkoły Podstawowej
nr 2 w Sokółce.
- Rodzice woleli mieć dzieci na miejscu i pod kontrolą.
Ewentualny dowóz nie wchodził zatem w grę - powiedział Czesław
Sańko, zastępca burmistrza Sokółki.
Oprócz gminy i MENiS, swój wkład w odbudowę podstawówki wnieśli
również mieszkańcy Bogusz, którzy zgromadzili drewno niezbędne
do modernizacji dachu.
- Środki finansowe, jakimi dysponowaliśmy, pozwoliły na wymianę
stolarki okiennej, budowę dachu i zmodernizowanie parteru szkoły.
Co prawda chcieliśmy za jednym zamachem zrobić remont całego
budynku, ale radni nie zgodzili się przyznać na ten cel
dodatkowych pieniędzy. W konsekwencji dzieci, które wrócą do
swojej szkoły już na początku grudnia, będą mogły na razie
korzystać tylko z sześciu sal na parterze - wyjaśnił burmistrz
Sańko.
W projekcie przyszłorocznego budżetu gminy przewidziano 100 tys.
zł na dalszą odbudowę podstawówki w Boguszach.
- Nareszcie skończy się bieganie po całej wsi, żeby zdążyć
na lekcje. To oczywiste, że jesteśmy zadowoleni z odbudowy
naszej szkoły. Będziemy mieli nawet trochę lepiej niż wcześniej,
bo przed pożarem budynek posiadał nieszczelne okna, więc często
wiatr hulał po salach. Teraz z pewnością będzie cieplej -
powiedziała Janina Możejko, nauczycielka z podstawówki w
Boguszach.
Czesław
Sańko, zastępca burmistrza Sokółki:
- Cieszę się, że mienie gminne zostało uratowane. Trzeba
kontynuować tę odbudowę. Czy Bogusze są szkołą przyszłościową?
Raczej tak. W najbliższych kilku latach liczba dzieci uczęszczających
do tej placówki powinna oscylować w granicach 60. W naszej
gminie do likwidacji jakiejkolwiek szkoły dochodzi wówczas,
kiedy praktycznie nie ma już w niej uczniów. Pokazał to chociażby
przykład podstawówek w Nomikach i Żukach.
(db)
Gazeta Współczesna, 2
Listopada 2004
|
|
Sokólski
akcent Dni Otwartych Telewizji |
|
genialny
... Gieniusz
Takim
przydomkiem publiczne media od dawna określają twórczość
artystyczną Krzysztofa Gieniusza. Tym razem mieszkaniec Sokółki
– niepełnosprawny uczestnik Warsztatu Terapii Zajęciowej
przy GTX Hanex Plastic – zachwycił ponad 3 tysiące osób,
które 14 listopada 2004 r. odwiedziły Regionalny Ośrodek
Telewizji w Białymstoku. Krzysztof godnie reprezentował barwy
sokólskiego krajobrazu w ramach „Dni Otwartych
Telewizji”, które rozpoczęły się od ... wernisażu
wystawy jego malarstwa. Otwarcia wystawy dokonał Dyrektor TVB pan
Jacek Popiołek, który witając ogromne tłumy przybyłe do
telewizji w tym dniu, mówił o roli publicznych mediów w
promowaniu twórczości artystycznej osób niepełnosprawnych.
Bardzo
ciepło i serdecznie opowiadał o osiągnięciach Krzysztofa znany
reżyser i producent telewizyjny pan Dariusz Szada-Borzyszkowski
– autor filmu o Krzysztofie Gieniuszu, a także inicjator
utworzenia stałej ekspozycji prac Gieniusza na terenie
Regionalnego Ośrodka Telewizji w Białymstoku.
Genialnego
Gieniusza, znanego z licznych prezentacji artystycznych sztuki art
brut, niepełnosprawnego artystę z Warsztatu Terapii Zajęciowej
przy firmie Hanex Plastic zobaczymy w środę 23 listopada 2004 r.
na antenie TVB w relacjach z wydarzeń towarzyszących tegorocznym
obchodom „Dni Otwartych Telewizji”.
listopad
2004 (fb) |
|
Dobry pomysł i jest 1500 euro na radiowęzeł |
|
Pod
koniec listopada w sokólskim liceum ruszy radiowęzeł o nazwie
“NoBo”
1500
euro na założenie w swojej szkole Radiowęzła zdobył Szkolny
Klub Przedsiębiorczości i Mentoringu z Liceum Ogólnokształcącego
w Sokółce.
Sokólskie
liceum znalazło się wśród dziesięciu szkół
ponadgimnazjalnych z województwa podlaskiego biorących udział w
projekcie zainicjowanym przez Podlaską Fundację Rozwoju
Regionalnego i Fundację Edukacji Twórczości w Białymstoku.
-
Wiosną tego roku były rozpisane specjalne ankiety z zakresu
przedsiębiorczości i wolontariatu i wysłane do wszystkich szkół
ponadgimnazjalnych w województwie - tłumaczy Eugenia Garbuz,
bibliotekarka w LO i opiekunka koła. - Na
ich podstawie wytypowano nas do tego projektu.
W
ten sposób w LO powstał 13 - osobowy Szkolny Klub Przedsiębiorczości
i Wolontariatu. Zadaniem klubu, wynikającym z projektu było
napisanie biznesplanu, który można byłoby zrealizować w szkole
i przygotowanie do niego prezentacji multimedialnej.
Okazja
do reaktywacji
-
Nasz klub tworzą głównie uczniowie z klasy o profilu
matematyczno - informatycznym - tłumaczy Eugenia Garbuz. - Wybrałyśmy
z Joanną Pyłko, nauczycielką podstaw przedsiębiorczości,
takich uczniów, którzy oprócz tego, że są bardzo przedsiębiorczy,
zajmują się dodatkowo wolontariatem.
Członkowie
klubu z pomocą pani Doroty Szczęsnowicz z Centrum Wspierania
Biznesu w Sokółce napisali projekt, który zakładał stworzenie
w szkole Radiowęzła.
-
Radio jest czymś, czego najbardziej brakowało naszej szkole -
wyjaśnia Rafał Laskowski, członek klubu. - Jakiś czas temu to
radio istniało. Nawet w tamtym roku próbowaliśmy je reanimować,
ale nam się nie udało. A teraz nadarzyła się ku temu doskonała
okazja.
Spodobał
się jurorom
Wśród
dziesięciu szkół zakwalifikowanych do udziału w projekcie,
pomysł licealistów z Sokółki na utworzenie Radiowęzła
spodobał się jurorom. Członkowie klubu zajęli II miejsce i
otrzymali czek na 1500 euro na zrealizowanie swojego pomysłu.
-
Mamy czas do końca tego roku - mówi Karol Bajko, lider klubu. -
Każdy zakup musimy udokumentować fakturą.
W
szkole zostało już wydzielone specjalne pomieszczenie na siedzibę
Radiowęzła. Niedługo rozpoczną się pierwsze zakupy.
-
Chcemy za te pieniądze kupić sprzęt i go zainstalować. Poza
tym musimy kupić podstawowe przedmioty biurowe - wyjaśnia Karol
Bajko.
Radiowęzeł
o nazwie “NoBo” ma ruszyć w szkole pod koniec
listopada.
(MW)
02.11.2004 r.
|
|
Autobus
nie dla nich |
|
Aleksandra
Szyszko z Wierzchjedliny ma 81 lat. Kobieta nie pamięta, żeby
kiedykolwiek przez jej wieś przejeżdżał autobus. - Do szosy
jest ze cztery kilometry. Po drugiej stronie drogi stoi szkoła w
Gieniuszach, gdzie nasze dzieci się uczą. Niektóre na piechotę
tam chodzą. Gmina dzieci do szkoły nie dowozi, to co mamy robić?
Najbardziej szkoda tych maluchów, kiedy zima przyjdzie - mówi
Aleksandra Szyszko.
W
identycznej sytuacji jak Wierzchjedlina są sąsiadujące z nią
trzy wsie: Pawłowszczyzna, Zamczysk i Mićkowa Hać. Łącznie
mieszka w nich 112 osób, w tym 12 dzieci w wieku szkolnym.
Renata Tryzna z Wierzchjedliny wychowuje pięcioro pociech.
Codziennie wyprawia do podstawówki w Gieniuszach trójkę dzieci.
Kamil Tryzna uczy się w V klasie, jego siostra Justyna - w III, a
Monika chodzi do zerówki.
- Wiosną dzieci jeżdżą do szkoły rowerami. Teraz dowożę je
własnym samochodem. Są jednak takie rodziny, że muszą
dzieciaka do szkoły na piechotę wyprawiać. Kilkulatek wychodzi
z domu przed godz. 7, a wraca około 16. Strach człowieka
ogarnia, kiedy pomyśli, jak wygląda droga takiego malucha - wokół
same pola i lasy, a dalej szosa, gdzie tir za tirem jedzie - mówi
pani Renata.
Mieszkańcy wsi nie rozumieją, dlaczego gmina nie zapewniła ich
dzieciom dowozu do szkoły.
- Mamy na swoim terenie mnóstwo kolonii. Nie możemy wysyłać
autobusu w każde miejsce, bo pociągnęłoby to za sobą ogromne
koszty. Dzieci nie mają innej możliwości jak tylko dochodzić
do najbliższego przystanku, albo - jak w tym konkretnym przypadku
- do samej szkoły. Rozumiem niepokój rodziców, ale nic tu nie
poradzimy. Wprowadziliśmy coś w rodzaju połowicznego rozwiązania,
a mianowicie wypłacamy rodzinom, gdzie są takie dzieci pewne
kwoty pieniężne. To tyle, ile kosztowałoby zakupienie biletu
miesięcznego w PKS-ie - wyjaśnia Czesław Sańko, zastępca
burmistrza Sokółki.
Renata Tryzna dostała od gminy za październik około 50 zł.
- To kwota przeznaczona na dowóz dwójki dzieci. Moniki władza
nie liczy, bo dla przedszkolaków zwroty chyba nie przysługują -
mówi pani Renata.
- Wyjaśnię tę sprawę, ale wydaje mi się, że uczniowie klasy
zerowej też powinni być objęci podobnymi dopłatami - przyznaje
burmistrz Sańko.
- 15 lat temu ówczesna władza chciała naszym dzieciom rowery
podarować, żeby miały na czym do szkoły jeździć. Jasne, że
autobus by się nam przydał, ale gdzie i u kogo mamy o niego
walczyć? - zastanawia się Marek Wróblewski, sołtys z
Wierzchjedliny.
Czesław Sańko stawia sprawę jasno: gmina Sokółka nie ma pieniędzy
na wynajmowanie kolejnego autobusu.
- W tej chwili dowozimy do szkół 627 dzieci, co kosztuje nas około
400 tys. zł rocznie. Korzystamy z trzech własnych autobusów, a
dwa wynajmujemy z PKS-u - dodaje Sańko.
(db)
Gazeta Współczesna,
Listopada 2004
|
|
Za pracę i zaangażowanie |
|
1858,12
zł – tyle wynosi dieta Tadeusza Siergieja, przewodniczącego
Rady Miejskiej w Sokółce. Dotychczas była ona mniejsza o 557,42
zł. Podwyżkę uchwalono podczas wczorajszej sesji (3.11.2004
r.).
O podniesienie poborów przewodniczącego wnioskował radny
opozycyjny Wojciech Anusewicz.
– Pan Siergiej jest zaangażowany w sprawy naszej rady, więc
należy mu się symboliczna podwyżka – uzasadniał
Anusewicz.
Zasadności takiej decyzji nie widział Stanisław Pałusewicz,
przewodniczący Komisji Finansów.
– Obecna dieta przewodniczącego jest adekwatna do
wykonywanych przez niego obowiązków – podkreślił Pałusewicz.
Z kolei sam Tadeusz Siergiej nie ukrywał, że poczuł się dotknięty
ironicznym tonem pisma autorstwa radnego Anusewicza, w którym
wnioskując o podwyżkę, zwraca się on do niego słowami
”Wielce Szanowny Panie Przewodniczący”.
– Jest tutaj ukryta jakaś ironia. Nie wiem, czym się
radnemu naraziłem. Ja nie chcę żadnej podwyżki. Diety zostały
już ustalone i niech takie pozostaną. W obecnej sytuacji
finansowej naszej gminy staramy się, żeby nic nikomu nie podwyższać.
Wprowadzanie zmian byłoby brzydkie wobec społeczeństwa –
podkreślił Siergiej.
Dodał również, że w działaniu opozycji dostrzega pewną
niekonsekwencję, bo kilka miesięcy temu jeden z jej członków
wnioskował o obniżenie diet radnym i prezydium rady.
– Na początku kadencji przewodniczącemu zdarzało się
niegrzecznie prowadzić sesje. Teraz się poprawił. Pracuje z
zaangażowaniem. Skoro dobrze się sprawuje, to trzeba go nagrodzić
– stwierdził radny Zbigniew Olchowik.
Siergiej raz jeszcze powtórzył, że podwyżki nie chce. Większość
radnych postanowiła ją jednak uchwalić.
– Jestem przekonany, że na następnej sesji któryś z
radnych zgłosi wniosek o obniżenie mojej diety. Zapewniam, że wówczas
zagłosuję ”za” – powiedział nam Tadeusz
Siergiej.
Podczas sesji miał być rozpatrywany projekt uchwały w sprawie
planowanej likwidacji jednego z sokólskich przedszkoli. Radny
Zbigniew Olchowik wnioskował o zdjęcie tego punktu z porządku
obrad. Uczestnicy sesji poparli tę propozycję.
(db)
Gazeta Współczesna,
Listopada 2004
|
|
Okna z Sokółki trafią do podlaskich szpitali |
|
Z
prośbą o wsparcie materialne szpitali wystąpiło dwa miesiące
temu Stowarzyszenie Przyjaciół Białostockiej Kardiochirurgii. -
Jeździliśmy do wszystkich powiatów i mówiliśmy o możliwościach
nowoczesnej kardiochirurgii - mówi Tomasz Hirnle, prezes
stowarzyszenia
Firma
Sokółka Okna i Drzwi przekazała dwadzieścia pięć okien dla
dwóch szpitali województwa podlaskiego.
-
Wartość rynkowa tych okien wynosi około 30 tysięcy złotych -
zaznacza Grzegorz Uściłko, dyrektor finansowy firmy. - Są to
bowiem okna o dobrych parametrach akustycznych i izolacyjnych.
Z
prośbą o pomoc materialną do firmy wystąpiło Stowarzyszenie
Przyjaciół Białostockiej Kardiochirurgii.
-
Celem naszego stowarzyszenia jest pokrycie luki, która polega na
tym, że służba zdrowia jest finansowana jedynie z funduszu
zdrowia - tłumaczy prezes, dr.
Tomasz Hirnle, kierownik Kliniki Kardiochirurgii AM w Białymstoku.
- Przewiduje ona bowiem jedynie opłacenie procedur, natomiast nie
sprzętu, remontów i inwestycji. W związku z tym placówki służby
zdrowia korzystają z innych źródeł finansowania niz tylko NFZ.
Firma
Sokólka Okna i Drzwi od lat pomaga różnym instytucjom społecznym,
jednak ta akcja jest pierwszą na tak szeroką skalę.
-
Chcemy być postrzegani jako firma, która się przykłada do
rozwoju rynku i poprawy jakości bytu jej mieszkańców - podkreśla
Grzegorz Uściłko. - Chcemy wspierać instutytucje działalności
publicznej, zwłaszcza jednostki służby zdrowia. Do tej pory
obdarowywaliśmy między innymi placówki Caristasu czy domy
opieki społecznej.
Z
prośbą o wsparcie materialne szpitali, zwróciło się dwa miesiące
temu stowarzyszenie.
-
Pod egidą Urzędu Marszałkowskiego prowadzliśmy taką akcję,
że jeździliśmy do wszystkich powiatów i przedstawialiśmy możliowości
nowoczesnej kardiochirurgii - mówi Tomasz Hirnle.
- Na takim spotkaniu był prezes tej firmy i tak nawiązła
się nić współpracy i porozumienia.
Podarowane
okna trafią do szpitala Akademii Medycznej w Białymstoku oraz do
szpitala w Choroszczy.
-
Część tego asortymentu nie pasuje rozmiarowo do naszego
szpitala - wyjaśnia Tomasz Hirnle. - Porozumieliśmy się więc
ze szpitalem w Choroszczy, który przez nasze pośrednictwo
skomunikował się z tą firmą i tak okna trafią do Choroszczy.
-
Takie akcje powinny być jak najczęstsze - twierdzi Grzegorz Uściłko.
- Sokółka Okna i Drzwi jest otwarta na takie inicjatywy. Idea
jest ważna i słuszna. Na ile będziemy mogli, na tyle będziemy
starali się ją wspierać.
(MW)
Kurier Poranny Sokólski, 02.11.2004 r.
|
|
Z
ekologią za pan brat |
|
Niemcy
na każdym kroku dbają o środowisko. Wszędzie stoją pojemniki
na posegregowane śmieci - mogli się o tym przekonać uczestnicy
wyjazdu do Rochlitz
W
dziedzinie ekologii czeka nas jeszcze dużo pracy - z takimi
refleksjami wrócili z dwudniowej wycieczki do niemieckiego
Rochlitz uczniowie, nauczyciele i samorządowcy z Sokółki.
Od
września Gimnazjum nr.1 w Sokółce i Gimnazjum w Rochlitz
rozpoczęły wspólny projekt w ramach "Partnerstwa miast i
obywateli" pod hasłem "Dzielmy się zielenią".
Wyjazd do Rochlitz był jednym z pierwszych etapów tego programu.
-
Cały projekt zakończy się w
czerwcu przyszłego roku - mówi Maria Talarczyk, prezes
biorącego udział w programie Sokólskiego Funduszu Lokalnego. -
Wtedy odwiedzi nas grupa Niemców.
Do
Rochlitz wyjechało osiemnaście osób, aby tam podglądać działania
na rzecz ochrony środowiska. Najmłodsi uczestnicy wycieczki -
uczniowie gimnazjum, byli zaskoczeni wysoką świadomością
ekologiczną naszych zachodnich sąsiadów.
Kolorowe
pojemniki
-
Tam wszystko wygląda lepiej - tłumaczy Krystian Markowski. - W
Polsce może jest więcej lasów, ale u nas się je wycina i nikt
o to już potem nie dba. Zaś w Niemczech sadzi się bardzo dużo
drzew, co najlepiej było widać, jak jechaliśmy autostradą.
Jednak
największe zainteresowanie wszystkich, bez względu na wiek,
wzbudziło powszechne segregowanie śmieci.
-
W szkołach są specjalne, kolorowe pojemniki na segregację odpadów.
W Polsce czegoś takiego jeszcze nie widziałam - zapewnia Marzena
Lisowska, uczennica II klasy.
Dyrektorka
Gimnazjum, Julianna Biruta Jaroszewicz dodaje, że takie pojemniki
stoją także na ulicach czy peronach.
-
Tam jest bardzo wysoka świadomość ekologiczna mieszkańców, co
daje się odczuć na każdym kroku - zapewnia.
-
Niestety, u nas segregacja to wciąż jednak tylko teoria -
zaznacza z kolei Marianna Kałuska, nauczycielka biologii. -
Dodatkowym problemem jest odbiór wysegregowanych odpadów.
Zarazić
innych
Szkoły
w Sokółce i Rochlitz współpracują ze sobą od dwóch lat.
Jednak do projektu "Dzielmy się zielenią" sokólskie
gimnazjum nie zostało wybrane przypadkowo.
-
Mamy bardzo dużo aktywnych nauczycieli, zaangażowanych w działania
na rzecz ochrony środowiska - podkreśla dyrektorka. - Poza tym
na wielu przedmiotach, nie tylko na biologii realizujemy ścieżkę
ekologiczną.
Chociaż
w projekcie bierze udział tylko jedna sokólska szkoła, nie
oznacza to, że w ochronę środowiska nie powinni zaangażować
się inni.
-
Chcielibyśmy tego ekologicznego bakcyla zaszczepić także innym
- zapewnia Maria Talarczyk. - W związku z tym pracy będziemy
mieli bardzo dużo, bo nasza wiedza na temat ekologii w codziennym
życiu jest jeszcze naprawdę bardzo niska.
(MW)
Kurier Poranny Sokólski, 02.11.2004 r.
|
|
|
|
Zobacz
informacje archiwalne z października 2004
Zobacz
informacje archiwalne z września 2004
Zobacz
informacje archiwalne z sierpnia 2004
Zobacz
informacje archiwalne z lipca 2004
Zobacz
informacje archiwalne z czerwca 2004
Zobacz
informacje archiwalne z maja 2004
Zobacz
informacje archiwalne z kwietnia 2004
Zobacz
informacje archiwalne z marca 2004
Zobacz
informacje archiwalne z lutego 2004
Zobacz
informacje archiwalne ze stycznia 2004
Zobacz
informacje archiwalne z 2003 r.
|
|